Nie będę pisała, że wykańczanie wykańcza, bo każdy z budujących już to wie i sama wielokrotnie to powtarzałam. Aktualne życie przy wykończeniach to istny kołowrotek, dom (mieszkanie) wywrócony do góry nogami, nie ma na nic czasu, dzieci przeżywają, małżeństwo wisi na włosku ;) Czy tylko my tak mamy???
W domu (budowie) wszystko na raz - jednoczesnie rozgrzebane dwie łazienki, kafle położone w kuchni, niektóre ściany pomaziane farbą w celu znalezienia koloru idealnego, z sufitu sterczą kable, podłóg i schodów brak z teoretycznie za półtora miesiąca mamy tam mieszkać. Jakiś żart?